We dwadzieścia minut obaj łotrzy znajdowali się w areszcie.
— Dobrze — szepnął Galoubet Sywanowi do ucha — komisarz nie zabrał nam „pieniędzy“ i to bardzo dobrze.
— Schowałeś żółte?
— Ba! będzie za co pocieszać się wódką!
Koledzy znaleźli wreszcie dwa miejsca na łóżku.
Położyli się obok siebie i szepcąc sobie dalej, spędzili resztę nocy na nieprzyjemnych rozmyślaniach.
O dziewiątej zrana drzwi się otworzyły, ukazał się dozorca i zawołał:
— Do sędziego śledczego!
Czekali na nich żołnierze.
Sylwan szedł za Galoubetem.
Włożono im kajdanki i zaprowadzono do gabinetu Pawła de Gibray.
Ten czytał raport policji.
Naretszcie Gibray podniósł głowę i skierował na nich wzrok chłodny i przenikliwy.
— Który z was nazywa się Galoubet? — zapytał sędzia śledczy.
— Ja — odpowiedział Cartier tonem jak najpokorniejszym.
— Sądzeni byliście już kilka razy, tak zapisano w waszych aktach.
— O! nie poszczęściło mi się.
— Trzy lata siedzieliście w Poisy, sześć miesięcy w Roquette, dwa lata u św. Pelagji, rok w Mazas, o! to niemałe macie zasługi! Macie prawo, ażeby was mianowano oficerem między złoczyńcami.
Galoubet zwiesił głowę i nic nie odpowiedział.
Gibray zwrócił się do drugiego łotra.
— Sylwan Cornu?
— Tak.
— Macie jeszcze większe zasługi, niż wasz kolega. Siedmnaście lat przebyliście w rozmaitych więzieniach.
— Siedmnaśde i pół — poprawił Cornu nieśmiało.
— W którym roku zamknięto was w Poisy?
— W 1847.
— I wyszliście?
— W 1853.
— A więc w roku 1849 byliście tam jeszcze?
— A juści.
— Czy tam poznaliście się z Cartierem, — przezwanym Galoubet?
Galoubet odpowiedział:
— Tak. W roku 1851 odebrałem trzy lata w Poisy.
Gibray przez kilka minut milczał, poczem nagle zapytał Sylwana:
— Pamiętacie swych towarzyszy w więzieniu głównem?
Strona:X de Montépin Tajemnica grobowca.djvu/261
Ta strona została skorygowana.