Strona:X de Montépin Tajemnica grobowca.djvu/262

Ta strona została skorygowana.

— Nie wszystkich ale wielu.
— Możecie mi ich wymienić z nazwiska?
— Cóż, nie odpowiadacie? — zapytał sędzia po chwili.
— Bo to bardzo trudno.
— Dlaczego?
— W więzieniu ma się numery i przezwiska. Myślałem, że pan sędzia mówi o twarzach, o których pamięta się tutaj.
Sylwan końcem palców dotknął się czoła.

XX.

Sędzia śledczy się uśmiechnął:
— O! — odezwał się — więc głównie pamiętacie twarze?
Począł czegoś szukać w szufladzie biurka.
— Tak, głównie — odpowiedział Sylwan Cornu.
Paweł de Gibray znalazł, czego szukał.
— No, jeśli tak — rzekł, podając złodziejowi fotografię — to z pewnością musisz poznać tego człowieka.
Sylwan nachylił się nad fotografią i przyjrzał się jej z wielką uwagą.
— Nie można dobrze rozpoznać — wyszeptał.
— Rysy twarzy zbite jak gdyby u trupa.
— Nie omyliliście się, ten człowiek umarł rzeczywiście śmiercią gwałtowną, został zabity, ale go musicie znać.
— Ale ja go wcale nie znam. Im bardziej się przyglądam, tem bardziej nie mogę sobie przypomnieć ani nazwiska, ani nawet numeru tego człowieka.
Paweł de Gibray znowu się uśmiechnął.
— Wczoraj to nie tak mówiliście! — odezwał się ironicznie.
— Wczoraj? — powtórzył Sylwan ze zdziwioną miną.
— Tak, wczoraj w szynkowni przy ulicy Bonnes Puits.
— Złapałem się! — bąknął Cornu, spoglądając na Galoubeta.
Sędzia śledczy mówił dalej:
— Jeżeli nie poznajecie go z fotografii, to niezawodnie poznacie trupa.
— O jakim trupie pan sędzia mówi, czy nie o tym, co leży w Mordze? tego człowieka, który zabity został w karetce, jak piszą w gazetach?
— O tym samym. Przecieżeście go widzieli i poznali.
Sylwan poruszył się na miejscu.
Paweł de Gibray nie dał mu czasu na odpowiedź i mówił dalej:
— Poznaliście go, bo przecie znaliście go dawniej, jestem tego pewny.
— Ale proszę pana sędziego.
— Nie przerywajcie mi, a słuchajcie. Aresztowano was tej nocy za kradzież ubrań z magazynów.