Strona:X de Montépin Tajemnica grobowca.djvu/317

Ta strona została skorygowana.

— I owszem — odpowiedział młodzieniec — ale z początku nie chciałem przyjść.
— Dlaczego?
— Bo to z twojej strony bardzo nieroztropne.
— Wcale nie. Hrabia Juan na dwa dni wyjechał. Sługi śpią a drugiem piętrze. Nie ma się czego obawiać. Drzwi zamykają się od wewnątrz.
— Tylko o ciebie mi chodzi. No, a teraz powiedz, czego ode mnie chcesz.
— Widzisz, ty możesz przyśpieszyć małżeństwo moje z hrabią Juanem. Wydrukuj w gazetach artykuł, że teraz w modzie, ażeby znakomici cudzoziemcy żenili się z pięknemi paryżankami aktorkami, nawet z półświatka, dodaj, że takie małżeństwa, są najszczęśliwsze, przytocz kilka przykładów. Trzeba tylko tego Rosjanina zachęcić, podnieść, a z pewnością ożeni się ze mną.
— No, jeśli tak, to zgoda.
— A zresztą nic już poważnego nie masz mi do powiedzenia?
— A! jeszcze. Wiesz, spotkałem tę, o której mówiliśmy na maskaradzie.
— Kogo?
— Moją mleczną siostrę, Symeonę!
— Kiedy?
— W niedzielę.
— To ona W Paryżu?
— Naturalnie, jeśli ją widziałem. Ale co tobie? Ja mówię ci o Symeonie, a to sprawia na tobie szczególne wrażenie.
Maurycy w pierwszej chwili zdumienia nie panował nad sobą. Przygryzł wargi i odpowiedział tonem obojętnym:
— Jakież wrażenie może to na mnie sprawiać? Wiem o istnieniu Symeony tylko stąd, że rejent z Vique-sur-Gresne powiedział mi o niej kilka słów w Havrze. Tyś myślała, że ona już nie żyje. Gdzieś ją spotkała i co do ciebie mówiła?
— Mówiła, że była bardzo, bardzo biedną, i że możeby już umarła z głodu, gdyby się nią nie był zajął pewien malarz, który też z niej namalował obraz na wystawę.
— Biedne dziewczę! — rzekł Maurycy z miną litościwą.
— O! niema jej czego żałować. Odtąd wszystko poszło dla niej jak najlepiej i dzięki protekcji malarza, żyje sobie bardzo szczęśliwie — otrzymała dobre miejsce.
— Co to za miejsce?
— Nie wiem i wcale nie pragnę się dowiedzieć.
Maurycy myślał: Teraz mam dowód, że Symona jest w Paryżu. Muszę ją odnaleźć i zaraz się tem zajmę, jak się załatwię z Marją, Bressoles.
Rozmowa była skończona. Młodzieniec pożegnał dawno swą