stępstwa. Sędzią śledczy nie cofnie się zapewne przed niczem, byleby nie dopuścić małżeństwa syna swego z córką swej dawnej kochanki.
Trzeba było zatem stłumić tę miłość, zanim spotężnieje.
Walentyna obmyśliła plan zupełnie jej godny, a zatem nikczemny, który według przewidywań miał zabezpieczyć jej spokój.
Marja prędko opanowała wzruszenie, jakie w niej obudziły pytania matki i odpowiedziała:
— Zaręczam mamie, że się mama myli... Naturalnie, że są i między tą młodzieżą bardziej interesujący, ale tak mało zwracałam na nich uwagi, że nie zapamiętałam żadnego nazwiska, ani też niczyja twarz nie pozostała mi w pamięci.
— Przesadzasz, albo zanadto jesteś wybredna. Wicehrabia d‘Arfeuille naprzykład jest zachwycający. A Albert de Gibray...
Wymawiając to nazwisko, Walentyna wlepiła wzrok w oczy Marji.
Dziewczę pozostało obojętne.
— Bardzo przystojny — rzekła — ale... Trochę za poważny, tak mi się zdaje... a zresztą i nie myślę o wyjściu zamąż.
— Nie myślisz o wyjściu zamąż? Dlaczego? W twoim wieku należy już o tem myśleć.
— Cóżbyś na to powiedziała, gdybym ja dokonała już dla ciebie wyboru, którego ty sama uczynić nie potrafisz?
— O kim mama mówi? — zapytało dziewczę.
— Mówię o zachwycającym młodzieńcu, eleganckim, rozumnym, który niezawodnie zyska sobie wielkie uznanie pracami literackiemi, a ciebie wielce szanuje i widocznie wielką znajduje przyjemność w naszem towarzystwie, bo bywa u nas codziennie.
— Ależ to Maurycy Vasseur — zawołała Marja — ażeby mi się nie podobał...
— Więc chętnie wyjdziesz za niego? Marja chciała gorąco zaprzeczyć. Ludwik Bressoles nie dał jej na to czasu.
— Czy Maurycy Vasseur oświadczył się przed tobą? — zapytał Walentynę, zmarszczywszy brwi.
— Formalnie pan Vasseur jeszcze się nie oświadczył, ale zdaje mi się, że mogę stanowczo powiedzieć, żem wyczytała z jego twarzy, iż bywa tu tak często dla Marji.
Biedne dziewczę zadrżało od stóp do głowy. Ojciec pospieszył ją uspokoić.
— Bardzo dobrze — rzekł.
— Pozwólmy się panu Vasseur oświadczyć, a Marja niech sama swobodnie uczyni wybór według swego serca, chcę, żeby wybrała sama.
Czas płynął. Była godzina dziesiąta wieczorem. Trzy wymienione osoby rozeszły się do swych pokoi. Bal odbyć się miał nazajutrz. Od rana przyszli tapicerzy, ażeby ustawić meble, a potem
Strona:X de Montépin Tajemnica grobowca.djvu/323
Ta strona została skorygowana.