Uścisnęli się za ręce i hrabia Iwan udał się do hotelu Wielkiego, gdzie zjadł obiad i skąd zabrał kufer z bielizną i ubraniem.
— Jeżeli kto o mnie zapyta w kancelarii hotelu, proszę powiedzieć, że wyjechałem z Paryża na dni kilka.
W godzinę później zajął pokój, przeznaczony dlań przez sędziego śledczego, obok pokoju Alberta. Młody człowiek jaśniał radością na myśl, że hrabia Iwan będzie przy nim przez kilka dni. Nazajutrz o dziewiątej zaraz przyjechał, jak zwykle nadworny doktor Gibrin. Wszedł z sędzią śledczym do pokoju Alberta.
Hrabia Iwan czytał już gazety swemu przyjacielowi, aby go rozerwać. Doktor przystąpił do łóżka, zadał kilka pytań, zobaczył puls u chorego, pokręcił głową, zapisał nową receptę i wyszedł przekonany, że uczciwie zarobił honorarium za swą codzienną wizytę.
Odprowadził go hrabia i sędzia.
— I cóż doktorze? — zapytał go biedny ojciec, bardzo strwożony owem kręceniem głowy.
— Ha, cóż! — odpowiedział doktor z miną smutną. — Pełen hartu pan jesteś, powinieneś się więc uzbroić w męstwo.
— Czy gorzej synowi? — zapytał sędzia.
— Nie można powiedzieć, żeby było gorzej, ale i nie lepiej. Jeżeli wyzdrowieje, jeżeli będę miał szczęście go uratować, nastąpi to nieprędko, bardzo nieprędko.
Gibray zbladł i spojrzał na hrabiego Iwana. Uśmiech ironiczny wykrzywił Iwanowi usta. Doktor odjechał, oddawszy receptę lokajowi i poleciwszy zanieść ją do apteki, ażeby przyrządzono tam miksturę jak najprędzej. Gibray zaprowadził hrabiego do swego gabinetu.
— Słyszał pan? — zapytał.
— Słyszałem.
— A widziałem, żeś się pan uśmiechnął.
— Rzeczywiście.
— Zatem nie wierzy pan doktorowi?
— On sam sobie nie wierzy.
— To pocóżby miał mnie napróżno trwożyć?
— Ażeby nadać sobie większe znaczenie w oczach pańskich.
— Ależ to stary przyjaciel naszej rodziny.
— Czy mu to przeszkadza brać w końcu roku honorarium za swoje wizyty!
— Naturalnie, że nie, ale cóż może być słuszniejszego od przynależnego wynagrodzenia.
— Tak, ale wcale nic nie ma przeciw zaokrągleniu tego wynagrodzenia przynależnego, dalej składając wizyty i pozostawiając chorego w tym samym wciąż stanie, poczciwy doktor nie czyni nic, ażeby zdrowie chorego polepszyć!
— Jakto nic! napisał receptę! w tej chwili nowe przypisuje
Strona:X de Montépin Tajemnica grobowca.djvu/395
Ta strona została skorygowana.