Obicie pokoju naśladujące dąb politurowany, tworzyło na ścianach kwadraty, jak to często widzieć można w stołowych pokojach u mieszczan, co czyniło szczególne wrażenie i kazało przypuszczać, że właściciel, kierowany godną pochwały oszczędnością, godną pochwały ze względu na własny interes, do wyklejenia tego pokoju, użył resztek papieru, kupionego za zniżoną cenę.
Człowiek we futrze zamknął drzwi, przystąpił do łóżka, wyciągnął je naprzód, wszedł na nie, wślizgnął się za firanki, które podniósł i nachylony aż do ziemi, posuwał ręką po posadzce.
Znalazłszy to, czego omackiem szukał, oparł nogę o tę tafię posadzki i silnie nią nacisnął.
Wtedy nastąpiła rzecz szczególna.
Część posadzki, wynosząca około dwóch stóp kwadratowych, właśnie ta sama część, na której stał człowiek we futrze, powoli się spuściła i nieznajomy spuścił się z nią.
Klapa ta zatrzymała się, gdy już tylko sama głowa owego człowieka wystawała z otworu w posadzce.
Ten wyciągnął rękę: łóżko przyciągnięte na zwykłe miejsce, zupełnie zasłoniło odkryty otwór.
Poczem tafla posadzki znowu zaczęła się dalej spuszczać i zatrzymała po kilku sekundach, bez hałasu i wstrząśnienia.
Nieznajomego ogarniała głęboka ciemność.
Prawą ręką poszukał czegoś na murze, do którego był twarzą obrócony i wkrótce natrafił na gałkę metalową, którą silnie nacisnął.
Dał się słyszeć trzask.
Ściana, obracając się na niewidzialnych zawiasach, otworzyła się niby drzwi od szafy i jasność rozpędziła cienie.
Wtedy ów człowiek wyszedł z tego rodzaju komina, w którym się znajdował.
Tafla, na której się spuszczał, podniosła się w górę ruchem powolnym i jednostajnym i hermetycznie zamknęła otwór zasłonięty już na wyższem piętrze przez łóżko.
Wtedy nieznajomy odepchnął dwie ścianki drewnianego obramowania, które się przed nim otworzyły.
Suchy trzask dał się słyszeć znowu i gdy się te dwie ścianki ze sobą zeszły, najbystrzejsze oko nie mogłoby dojrzeć szpary w tajemnych drzwiach pod obramowaniem, zdobiącem ściany pokoju średniej większości.
Nieznajomy znajdował się o piętno niżej od swego mieszkania, w domu którego front wychodził na bulwar Temple.
Nic dziwnego nad ten pokój, którego próg przestąpił.
Możnaby powiedzieć, że to magazyn kostiumera teatru.
Strona:X de Montépin Tajemnica grobowca.djvu/64
Ta strona została skorygowana.