— Z tej strony nie ma żadnej obawy, — rzekł, odgadnąć nas niepodobna. Ale zaczną szukać mordercy...
— A jeżeliby... jeśli zostanie złapany, znajdą przy nim papiery skradzione — przerwał Lartigues — zostaniemy skompromitowani.
— Przynajmniej moglibyśmy nimi zostać, ale zdaje mi się, że łatwo uniknąć wszelkiego niebezpieczeństwa.
— Jakim sposobem?
— Mnie nie znajdą. Ty zmienisz mieszkanie i nazwisko. Czy masz paszporty z okienkami?
— Mam, kilku narodowości!... Zrobię się Holendrem.
— I zamiast mieszkać w hotelu — mówił dalej Verdier — co jest niezręcznością, kupisz albo wynajmiesz dom, każesz go umeblować i będziesz mieszkał spokojnie, czekając na rozkazy Michała Bremont, do którego napiszę z zawiadomieniem o tem, co zaszło, aby się mógł mieć na baczności i ułożyć nowy plan, ponieważ ten, co nam przysłał, już więcej na nic się nie zda.
— To wszystko jedno — szepnął Lartigues — znaleźliśmy kogoś przebieglejszego, niż my, cośmy się przez dwadzieścia pięć lat nie potknęli! To rzecz upokarzająca!
— Ba! my sobie to wynagrodzimy.
— Co też zrobią z ciałem Jenny Stall?
— Zaniosą do Morgi.
— Czy mniemasz, że ona może być poznaną?
— Jakim sposobem, kiedy w Paryżu Jenny nikt nie znał. Mnie co innego zajmuje?
— Cóż takiego?
— Gustaw Perrier. Nie przybył tutaj... nie był u mnie, nie znalazłszy cię po przybyciu koleją Północną, gdzieś miał na niego czekać, jak ci o tem pisałem. Co się z nim stało? Czy morderca z cmentarza Pere-Lachaise i jego także dosięgnął?
— Takie przypuszczenie — zawołał Lartigues. — Ależ to szaleństwo!
— Ja myślę o tem, a jednak go zachowuję. Na co się kłopotać, mój drogi? Bez uniesień, bez gniewu i miejmy baczne oko i ucho. Nie możemy nic użytecznego zrobić, dopóki nie poznamy tego, co nas okradł.
— Czy my go tylko kiedy poznamy?
— Poznamy go najniezawodniej.
— Ach! gdybym mógł mieć nadzieję.
— Czy to podobna się uspokoić, usłyszawszy o dwunastu miljonach? Dwanaście milionów do podziału na pięciu. Blisko półtrzecia miliona na każdego! To był nasz ostatni interes. On nas wszystkich wzbogacał i pozwalał spokojnie dokończyć życia w zgodzie z całym światem i bez obawy policji... Myśleć o tem i zachować spokój to niepodobna!
— Człowiek straszliwie silny, mistrz, to ci zapewniam i nie
Strona:X de Montépin Tajemnica grobowca.djvu/69
Ta strona została skorygowana.