jąc papier fałszywemu księdzu. Odnosi się ona do Szymony, naturalnej córki Walentyny Dharville... Patrz pan.
Verdier wziął notę i szybko ją przeczytał.
— A to jest druga — dodał Matrycy okazując drugi papier. Ona dotyczy Walentyny Dharville. Jest ona ważna, jednakże nie jest tak interesująca jak tamta, co jasno wykłada myśl Michała Bremont i mnie samego objaśniła i o której wystudiowanie z jak największą uwagę proszę.
Fałszywy ksiądz wziął trzeci papier i przeczytał wyrazy już nam znane:
— Armand Dharville umarł 30 grudnia 1876 roku, idzie o to aby się dowiedzieć, czy jeżeli obie dziewczyny zakończyły życie przed wzmiankowanym rokiem z dniem wyznaczonym do podziału majątku, to majątek pozostałby w rękach V***, któryby ją rozdzielił równo pomiędzy pięciu.
Pobudzić do działania „Łatwe sumienie“ nie spuszczając go z oka.
Murycy wydobył cygarnicę, wyjął cygaro, zapalił, puścił parę kłębów dymu i rzekł:
— To mi się zdaje powinno tłumaczyć bardzo dokładnie temi słowy, zawierającemi roztropne zalecenie: „Pięciu nie powinni działać otwarcie, lecz wynaleźć człowieka rozumnego, zręcznego, bez skrupułów, który za sumę z góry umówioną, zręcznie usunąłby dwoje dzieci. Myśl nie zła, ale przedstawia niebezpieczeństwo.
— Jakie? — zapytał Lartigues.
— Człowiek użyty do tego, będąc najemnikiem obarczonym robotą, którejby nie znał celu, mógłby mieć za wiele inteligencji i szukać, jakie to ważne przyczyny wymagają sprzątnięcia obu dwóch córek Walentyny Dharville.
Raz otwarłszzy pole do przypuszczeń, odkryłby prawdę, albo przynajmniej byłby jej bardzo bliskim.
Jak tylkoby ją odkrył, zostałby waszym panem zamiast być narzędziem, wyzyskiwałby was aż do ostateczności i żądałby znacznego udziału w spadku.
— Jakiż sposób aby nie ustąpić, jeśli łaska?
— W razie odmowy onby was oskarżył, albo raczej uwiadomił by, za pieniądze, rodzinę Armanda Dharville i wasze piękne marzenia o spadku rozwiałyby się z dymem.
Otóż ja wam zaproponuję jedną rzecz...
Dla zawładnięcia tajemnicą, sprzątnąłem dwie osoby, co jest dostatecznem zapewnieniem, że was nie zdradzę; oddałem się wam, gdybym teraz chciał sprzedać to co wiem o Walentynie Dharville, dosyć byłoby jednego słowa, aby mnie wysłać na rusztowanie a mnie się zdaje, że ja tej podróży nigdy nie będę odbywał.
Nie trzeba dodawać, że moje sumienie jest łatwe, i że to co postanowię, wykonywam pewną ręką.
Strona:X de Montépin Tajemnica grobowca.djvu/77
Ta strona została skorygowana.