Strona:X de Montépin Tajemnica grobowca.djvu/8

Ta strona została skorygowana.

nie piśnij o tem, coś tu słyszał. Nawet Ferrot niech się o tem dowie tutaj dopiero... zabezpieczymy się od gapiów, bo nic nieznośniejszego niema nad tych natrętów.
— Możesz pan być spokojny, panie dozorco.
Drugi stróż odszedł w tę samą stronę, co pierwszy.
— Ja mogę dostarczyć obcęgów i młotka — rzekł Cabirol — może się to przyda.
— Masz pan słuszność, przezorność większa nie zawadzi. Poślij pan którego ze swych robotników po narzędzia, na wszelki przypadek, gdyby trzeba było łamać zamek.
Jeden z robotników odłączył się od gromadki i pobiegł ku nowo wybudowanemu grobowi.
— A to dopiero przykra awantura — mówił dalej dozorca, zwracając się do otaczających go ludzi, a raczej na głos mówiąc do nich — cmentarz naturalnie pilnowany jest dobrze, dyżurni chodzą przez całą noc, no i widzicie, co się stało. Nie mamy nic sobie do zarzucenia, sumienie nasze czyste, ale to nie przeszkodzi sędziom oskarżyć nas o opieszałość! Bardzo niemiła awantura, bardzo niemiła!
Jakkolwiekbądź wolno szedł człowiek z wiankiem nieśmiertelników, zrównał się wreszcie ze stojącymi. Zbliżywszy się do gromadki, skłonił się wszystkim i zapytał grzecznie z nieśmiałą miną:
— Co się tutaj stało?
— Ot, mamy już jednego gapia — pomyślał dozorca. Nie przeszkodziło mu to jednak wywzajemnić się ukłonem i odpowiedzieć, wprawdzie raczej paltotowi, obszytemu futrem, niż pytającemu:
— Stała się tu rzecz bardzo przykra...
— Przykra? — powtórzył nieznajomy.
— Tak, panie... nocy dzisiejszej spełnione zostało morderstwo na cmentarzu Pere Lachaise, na cmentarzu tak dobrze strzeżonym!
— Prawda, widzę na śniegu coś czerwonego — rzekł człowiek w paltocie futrzanym — czyżby to była krew?
— Tak, to krew.
— Skądże się wzięła?
— Z tego grobowca... spojrzyj pan, pode drzwiami krwawa kałuża.
— Więc zbrodnię popełniono po za temi drzwiami?
— Tak, i gdyby żelazo było przezroczyste, ujrzałbyś pan trupa kobiety, leżącego na płytach.
Człowiek w paltocie futrzanym po raz drugi drgnął. Nerwowy dreszcz przebiegł mu po twarzy. Powieki opuściły się na oczy, a warga dolna zatrzęsła się z lekka. Wzruszenie to objaśnić było można zdziwieniem i zgrozą.
— Trup kobiecy — zawołał nieznajomy — to bardzo dziwne, to okropne!