Strona:X de Montépin Tajemnica grobowca.djvu/96

Ta strona została skorygowana.

trzymał się i szukał w kieszeni od kamizelki biletu, który znalazł nie bez trudności. Podał mi go przepraszając.
— Czyś pan nie zauważył cudzoziemskiej wymowy?
— Nie, proszę pana.
Naczelnik wydziału śledczego rzekł zcicha:
— To nie cudzoziemiec. Zbierzemy objaśnienia w Calais.
Sędzia śledczy, zwracając ciągle mowę do odbiorcy biletów, pytał:
— Czyż pan nie zauważył, że na stacji ktoś czekał na podróżnego?
— I owszem. Jak tylko wszedł do sali pasażerskiej, przystąpił do niego młody człowiek, który czekał od trzech kwadransów.
— Od trzech kawdransów! — zawołał Paweł de Gibray.
— Tak jest, panie!
— Musisz się pan mylić.
— Nie, nie mylę się. Powiedziałem od trzech kwadransów i to utrzymuję. Jestem pewny tego, co mówię, z przyczyny, że na trzy kwadranse przedtem, gdym zamknął drzwi po wyjściu pasażerów z pociągu, przychodzącego o kwadrans po północy, ów młodzieniec przystąpił do mnie, pytając, czy ten pociąg z Calais przybył. Odpowiedziałem mu przecząco. On mnie zapytał, o której przychodzi. Odpowiedziałem: o pierwszej. Czekam na jednego z przyjaciół, — rzekł wtedy — i bałem się spóźnić.
Pan de Gibray zmarszczył brwi z niezadowoleniem.
— A to rzecz szczególna! — rzekł. — Godziny nie zgadzają się z czasem wskazanym przez stangreta Cadeta i restauratora z ulicy Saint Mande.
— Musi tu być nieporoumienie — odrzekł naczelnik wydziału śledczego — rzecz do wyjaśnienia.
Sędzia śledczy mówił dalej:
— Czyś widział z twarzy owego młodzieńca?
— Dosyć niedokładnie — odparł oficjalista — gdyż okręcony był szalem. To tylko pewna, że miał jasne włosy, takież faworyty i nosił szyldkretowe binokle.
— Ten sam rysopis — rzekł naczelnik wydziału śledczego, — nic a nic nie rozumiem.
— Jakiego miał szal koloru? — ciągnął dalej de Gibray.
— Ciemny, jak mi się zdaje, tak jak i reszta ubrania.
— Czyś pan pewien, że od chwili, gdy pana zapytał aż do przybycia pociągu z Calais ten młodzieniec znajdował się w sali pasażerskiej lub około wyjścia?
— Widziałem go trzy czy cztery razy.
— Proszę kazać zawołać Cadeta, dorożkarza — polecił sędzia śledczy.