Ta strona została uwierzytelniona.
— 17 —
wracaj... Ucałowała dzieweczka rozszlochane wspomnieniem sieroctwa kwiecie i o matce swej myśleć poczęła. A tak wielka ją porwała tęsknota, że rączkami zakryła swe liczko i nadobre się rozpłakała.
— Pójdę, pójdę do ukochanej mateczki, zobaczę ją, powiem, że mi tu dobrze, ucałuję ją i powrócę do karzełków...
Co pomyślała, to zrobiła. Biegła, biegła przez las, rozglądając się wkoło, czy gdzie chatka rodziców nie bieleje w oddali.
Wreszcie wyszła na drogę, kędy trzy rozchodziły się ścieżki i stanęła niepewna co robić, w którą z nich skierować swe kroki.
— Idź na prawo! — szepnął głos jakiś do uszka Zosieńki — dojdziesz prosto do rodzicielskiej chatki, matka przędzie u okna i myśli o tobie. Śpiesz się!...