Brzydka ropucha siedziała na progu i wciskałała się swem chropawem ciałem do wnętrza pokoju. Szybko zatrzasnęła drzwi przed prześladującem ją aż tutaj stworzeniem i usiadła znów na swojem miejscu przy stole.
Blada jej i przerażona twarzyczka zwróciła uwagę troskliwego króla. Widząc jej wzruszenie, którego ukryć nie była w stanie, zapytał:
— Co ci jest? moja droga córko? co takiego przytrafiło się tobie, że siedzisz tak zmieszana i blada? Czy olbrzymy grożą ci i chcą ciebie porwać? Nie bój się, dziecino, obronimy cię przed nimi... Całe hufce wojska stoją na nasze rozkazy...
— O, nie, mój ojcze, to nie olbrzymy, to tylko mała, nędzna ropucha!..
— Żaba?! cóż może chcieć od ciebie takie marne stworzenie?..
— Ach! ojcze! — odpowiedziała kró-
Strona:Złotowłosa królewna.djvu/13
Ta strona została uwierzytelniona.
— 11 —