będzie na ciebie. Zmieścimy się doskonale w twojem złotem łóżeczku.
Królewna zaczęła płakać i wyrzekać, obrzucając gradem niemiłych przezwisk ropuchę... Pomyślawszy o zimnem, ślizkiem ciele tego stworzenia, drżała z odrazy i wstrętu. Nie! stanowczo nie! nie zgodzi się na coś podobnego, precz wyrzuci ze swego posłania, jeśliby się ważyła wleźć na nie i noc tam przepędzić.
Ale łzy jej nie podobały się staremu królowi. Odezwał się więc surowo: — Nie masz prawa pogardzać istotą, która ci dopomogła w potrzebie! Rób, co ci każe!..
Biedna królewna musiała usłuchać. Wzięła więc żabę we dwa palce za nogę i zaniosła do swego pokoju. Niosąc, wygadywała na nią, nazywając ją obrzydliwem żabskiem, wstrętną istotą i t. p.
Przyniósłszy do pokoju, rzuciła ją
Strona:Złotowłosa królewna.djvu/18
Ta strona została uwierzytelniona.
— 16 —