się w kawałki. Wszystkie jej członki rozprysły się na wszystkie strony, nóżki poleciały gdzieindziej, głowa z wypukłemi oczami podskoczyła do góry, tułów rozleciał się w kawałeczki... Zrobił się jakby tuman, jakby mgła jakaś, a z mgły tej wyskoczył cudnej postaci rycerz i z zachwytem patrzał na złotowłosą królewnę. Ona odskoczyła zdziwiona i chciała uciekać, ale rycerz rzekł do niej:
— Cudna królewno, nie uciekaj odemnie, jestem książe bogaty i wielkie posiadający skarby... Kocham cię nad życie i pragnę cię mieć za małżonkę... Zrzuciłaś czar ze mnie nasłany na moją rodzinę przez niegodziwą czarownicę, bądź za to błogosławioną!
Miałem matkę piękną jak marzenie i tak jak ty złotowłosą... Bała się czarownic i nie wpuszczała ich nigdy do swego domu. Raz nawet, lękając się
Strona:Złotowłosa królewna.djvu/21
Ta strona została uwierzytelniona.
— 19 —