różniejszych ptaszków. Po śniadaniu obchodzili z ptasznikiem sidła i zastawiali nowe. Zajęcie było lekkie, ptasznik okazał się dobrym, wesołym staruszkiem. Gdyby nie tęsknota za domem rodzinnym, byłby chłopiec zupełnie zadowolony ze swego losu.
Tak minęło kilka miesięcy. Jasiek wyrósł i zmężniał. Do starego ptasznika przywiązywał się coraz bardziej. Doskonale nauczył się obchodzić z sidłami i stary często puszczał go samego do lasu, by powyjmował złowioną zdobycz. Pewnego dnia chłopiec znalazł uwięzionego w sidłach ślicznego ptaka o złotych skrzydłach. Ptak odezwał się nagle ludzkim głosem:
— Wypuść mnie, Jaśku, a nie pożałujesz tego.
Chłopiec ulitował się nad ślicznym stworzeniem i uwolnił je z pęt. Ptak uleciał w górę radośnie bijąc skrzydłami.