Strona:Złotowłosy chłopiec (1939).djvu/20

Ta strona została uwierzytelniona.

już pióro i różę. Tylko nie wiem, gdzie szukać korony...
Ostrożnie, bez najmniejszego szelestu odsunął się od żywopłotu i ruszył przed siebie. Znów minęło wiele dni na samotnej wędrówce. Wreszcie ujrzał w oddali błękitno-siną smugę. Gdy podszedł bliżej, ze zdumieniem przekonał się, że to olbrzymia jakaś woda. Mimo pogodnego dnia falowała ona i białą pianą biła o brzeg.
— To pewnie morze — domyślił się Jasiek.

Przez jakiś czas szedł po piaszczystym wybrzeżu, wreszcie zobaczył przewróconą do góry dnem łódź i sieci, rozpięte na żerdziach. Nareszcie więc znów znalazł ludzi. Usiadł na łodzi i czekał cierpliwie. Gdy już słońce chyliło się ku zachodowi, nadeszli dwaj rybacy. Jasiek spytał, czy nie potrzebują pomocnika, bo

18