— Vous me voyez en grand deuilé helas widzi pan? z pleurezami!! pan nie wié? straciłam ojca. I to mnie właśnie do ciebie panie sprowadza, j’ai confiance en vous. Wyciągnęła doń rękę — pomóż mi, ratuj mnie w interesach.
— Jestem cały na usługi pani — podchwycił gorąco Szkalmierski, schylając się do jéj dłoni, którą ścisnął i ucałował, jak się całuje milionów nadzieję!
— Ja téź rachowałam na pana! mon bon monsieur Szkalmierski, n’est ce pas? Pan mnie jeden ratować możesz. Ja panu powiem wszystko! ja jestem bardzo nieszczęśliwa!! a!! bardzo.
Mecenas zdziwił się wyznaniu, ale potrzebował słuchać do końca.
— Może pani rozkaże aby nikt nam nie przerywał? spytał.
— O! tak! żeby nikt nie przerywał! powtórzyła baronowa — je vous dirai tout comme à un confesseur.
Nieszczęśliwy Jacek wszedł na odgłos dzwonka, wysłuchał pocichu danych rozkazów i odszedł milczący a ponury. Baronowa tymczasem wzdychała rozpatrując się w mieszkaniu Szkalmierskiego, w którego głębie ciekawy wzrok zapuszczała.
— Siadaj mój dobry panie, rzekła — siadaj i słuchaj, to są tragedye życia mego! westchnęła.
Strona:Złoty Jasieńko.djvu/192
Ta strona została skorygowana.