— Ja nie wiem, rzekła — ale dowodem że serce to bije dla niego jest-że w piérwszéj chwili gdym się uczuła wolną, pomyślałam o nim.
— Ależ pani ma oprócz niego tyle gorących przyjaciół i wielbicieli, którzyby się dla niéj poświęcić byli gotowi.
Baronowa uśmiéchnęła się kładąc mu rękę na dłoni.
— No — to nie mówmy o nim? ale co ja pocznę? wymknęłam się, mogę powiedziéć żem się wykradła z Zakrzewka. Jeśli powrócę będę narażoną na nalegania i prześladowania prezesa, jestem sama, nie rozumiem interesów, na łasce ludzi. A! głowę tracę!
Mecenas był zamyślony, szczęściem Jacek wszedł z tacą i śniadaniem najwykwintniejszém na jakie dom się mógł zdobyć, a baronowa znużona drogą przyjęła zaproszenie i siadła zawsze wzdychając, pokrzepić się. Szkalmierski chodził i dumał głęboko.
Spadek po ojcu baronowéj nie był zlikwidowanym, któż mógł wiedziéć co zawiérał? Na ślepo stawić było niepodobna, ani się wiązać zagwałtownie, należało związać baronowę o ile możności, pochwycić jéj zaufanie, interesu czynić nadzieje, ale pod pokrywką szlachetnéj bezinteresowności zwlekać dopókiby się rzeczy nie wyjaśniły.
Strona:Złoty Jasieńko.djvu/195
Ta strona została skorygowana.