z nim żyła, mieszkała, marła z niedostatku i prowadziła rachunki.
Co się działo w tym dworku, nikt dobrze wiedziéć nie mógł, bo nigdy nikogo tam nie pojmowano. Jedna izba naga i pusta służyła za salę audjencyonalną dla interesantów — bez interesu nikt się tam nie docisnął. Sługa stara głuchoniema, może umyślnie dobrana, od lat wielu starczyła na to osobliwsze gospodarstwo.
Miarkujesz pan że kilkadziesiąt lat takiego skąpstwa mogło wydać świetne owoce. Ale czy pańska klientka baronowa Żabicka z nich będzie korzystać przynajmniéj teraz, dopóki żyje panna Felicya, o tém wątpię. Kapitan kochał tę córkę którą miał przy sobie, któréj ufał że kochanych kapitałów jego nie roztrwoni, musiał jéj prawie wszystko zostawić. Baronowéj od bardzo dawna nie widywał, ostygł dla niéj. Czy zaś panna Felicya zechce przypuścić do spadku siostrę, mając po sobie testament?
— Jakto? jest więc testament?
— Słychać że jest, ale ma być otwarty za przybyciem baronowéj lub kogoś od niéj umocowanego.
— A więc właśnie w porę przybywam. Rylski lekko ruszył ramionami.
— O testamencie chodzą tylko pogłoski; co zawiera pan Bóg wiedziéć raczy. Ale jakże przy-
Strona:Złoty Jasieńko.djvu/213
Ta strona została skorygowana.