kiem, urządził jak umiał najlepiéj i ażeby czuwać nad nią, sam zamieszkał w tym domu pod strychem. Było mu tam najniewygodniéj w świecie, ale młodość i nawyknienie nędzy czyniły ją znośną, a cieszył się niewymownie iż on matkę mógł utrzymywać i że do jéj serca powrócił.
Wieczorami on i Tekla przychodzili posługiwać staruszce, oprócz tego Wilmuś wśród dnia kilka razy zaglądał, drwa przysposabiał, latał po posyłki, jeśli ich się poczciwa panna Tekla nie podjęła.
Mateuszowa po owéj scenie straszliwéj w domu Złotego Jasieńka, wypchnięta za drzwi, w piérwszéj chwili, postradała prawie zmysły. Ogarnął ją żal niewysłowiony, nie pamiętała dobrze jakie sławo straszne schodząc z tego progu wyrzekła, wyrzucała sobie że nie zniosła z pokorą i cierpliwością wypadku, w którym, jak teraz mówiła, złoty Jasieńko nic nie był winien, tylko ona.
— Bo po co mnie tam cisnąć się było, kiedy on zakazał!! mówiła.
Gdy we łzach, rozżalona, nieprzytomna przywlokła się do swojego mieszkania, Wilmuś i Tekla skorzystali z jéj usposobienia, aby ją gwałtem niemal wyrwać z rąk niewdzięcznego syna. Wilmuś ukląkł, błagając ją aby się mu powierzyła, Tekla go poparła przyrzekając pomoc i posługę, ofiarowała się zaraz wynaléźć mieszkanie, porwano sta-
Strona:Złoty Jasieńko.djvu/292
Ta strona została skorygowana.