gadka, przepaść, portfel, ale wyegzenterowany najtroskliwiéj.
Ujrzawszy to, poważny naczelnik kancelaryi pobladł, skłonił głowę, ale zachowując wiadomość o tém przy sobie — zszedł na dół milczący.
Nad wieczór już dano znać policyi iż rybak nad brzegiem rzeki około południa znalazł rzucone ubranie męzkie, którego właściciel prawdopodobnie utonąć lub utopić się musiał.
Miejsce to na zakręcie, zwane Wielki Wyr, było jedném z najniebezpieczniejszych, nikt się téż tu nigdy nie kąpał. Odzież przyniesiono zaraz do kamienicy Leonarda i Jacek poznał surducik od Chabou z Warszawy, kamizelkę robioną przez najpiérwszego krawca w miasteczku, słowem suknie w których wczoraj właśnie mecenas gości przyjmował.
Przerzucając z tego powodu liczną garderobę, nie doliczył się jeszcze jednego ubrania Jacek; mocno go to zdziwiło. Ale po co miał o tém mówić, jeśli się gdzie w kącie zatrzęsło.
Dla ogółu — po tym dowodzie dobitnym nie było już najmniejszéj wątpliwości iż Szkalmierski nie żyje.
Dwojako wszakże tłumaczono sobie tragiczny zgon jego — jako wypadek nieszczęśliwy, skutek nieostrożności przy kąpieli — lub jako popełnione w przystępie obłąkania, choroby samobójstwo.
Strona:Złoty Jasieńko.djvu/329
Ta strona została skorygowana.