Co się tyczy stanu czynnego, z tego śmietankę zabrał z sobą, reszta okazała się nader szczupłą — składały ją meble niezupełnie opłacone, garderoba wspaniała za którą się także należało, kredens więcéj pokaźny niż drogi i trochę świécących rupieci.
Zagadka wyjaśniała się bankructwem zamaskowaném umiejętnie a grożącém oddawna, przeciw któremu stawił mecenas cynizm i bezczelność niesłychaną. Nikt nie przypuszczał żeby człowiek żyjący tak po pańsku, grosza własnego nie miał w kieszeni, zyskiwał zaufanie, nadużywając go. Nareszcie widząc, że gdzie krótko urwać się musi, złoty Jasieńko uznał za właściwe usunąć się od natrętów, unosząc mały zapas na nieprzewidziane potrzeby. Umknął zaś tak zręcznie iż mimo listów gończych i zajadłości wierzycieli, którzy go mściwie ścigali ~ śladów ucieczki odkryć nie było można. Dowiedziano się tylko że oddawna pasport, zagranicę wydany, miał w kieszeni.
Oburzenie było powszechne — ale jak wszystko na świecie czas łagodzi, tak i ono téż powoli ostygać zaczęło.
Wielbiciele, przyjaciele najserdeczniejsi Szkalmierskiego, ci z którymi żył, pił i grywał — nie śmieli głośno utrzymywać jego strony — milczeli kręcąc głową, ruszając ramionami, po cichu szepcząc że może kiedyś wróci i oczyścić się potrafi. Inni starali się przekonać że oni zawsze go potro-
Strona:Złoty Jasieńko.djvu/333
Ta strona została skorygowana.