ani nędzy nie spotkasz nadzwyczajnéj, ani téż zbytku wielkiego, chyba bardzo rzadko. Średni stan jak ono jest to jest, żyje dobrze, oszczędniéj niż u nas, a krociowi ludzie, ba i milionowi panowie którzy te miliony zrobili, nie rzucają zarobkowania. Zarobkują tylko na większą skalę, ale z rękami założonemi nie siedzą.
Wsie jak u nas miasteczka, miasteczka jak u nas miasta, stolice ludne jak małe kraiki, ruch, wrzawa, życie, trud, wrące, kipiące, bez snu i spoczynku.
Zapukawszy do piersi tych ludzi, znajdziesz je tatku i zastygłe i jeszcze ciepłe, jak wszędzie po świecie, a taki miara złego i dobrego, gatunek powiedziałbym — inny. Już jeśli się trafi oszust to arcymistrz w swojém rzemiośle. Tego co u nas braterskiego uczucia, łatwości życia, znajomości, gościnności, uczynności nie znajdziecie.
Serce się tam tak łatwo i prędko nie otworzy jak nam — czemu? myślę że nieraz się zawiodło i sparzywszy, na zimne dmucha; ależ i tam są ludzie.
Już co Niemcom naprzód to się i dziwić potrzeba i uczyć od nich i z nich pośmiać. My wszyscy potrosze sobie rady damy wszędzie, bośmy jeszcze dzieci pustyni i Robinsonowie tatku, — oni są jak kółka w zegarku, gdyś wyjął ją z werku, ani się już ruszą, i niewiedziéć do czego ich użyć.
Strona:Złoty Jasieńko.djvu/345
Ta strona została skorygowana.