Widziałem jak drgnął, jak mu ręka zadygotała, ale to trwało sekundę, odwrócił natychmiast wzrok od nas, grając zupełną obojętność, aby nas uwieść może. Ale napróżno fizyognomii swéj nadawał wyraz niezwyczajny, jakby pożyczany, mogliżeśmy się omylić??
Jak wkuci staliśmy nie na stół już patrząc, nie na grających, ale na niego tylko. Próżno, była to machina zręczna, w któréj pargaminowych rysach po chwili nic już wyczytać nie było można — odzyskał przytomność i cynizm.
Od miejscowych osób dowiedziałem się potém że „Polak,“ tak go tam zwano nie wymawiając nazwiska, otrzymał to miejsce w skutek jakiéjś potężnéj żeńskiéj protekcyi u p. Blanc’a, że brał dziesięć tysięcy franków i liczył się do najzręczniejszych krupierów, jakimi się bank posługiwał.
Jakie losy go zapędziły, co robił, jak żył, dopytać ani mogłem ani chciałem. Nazajutrz rano wyjechaliśmy z Homburga i pod wrażeniem smutném, ciężkiém, kamienném powlekliśmy się do Paryża. Jak widmo chodził za nami złoty Jasieńko z grabkami w ręku, mąką wytartą twarzą i mankietami zakasanemi, ściągający kupy złota.
Czy na tym zawodzie skończy nieborak, czy zmieni powołanie raz jeszcze? któżby śmiał zgadywać. Ja wolę żem został przy warsztacie do które-
Strona:Złoty Jasieńko.djvu/354
Ta strona została skorygowana.