dziemy musieli liczyć się z wodą. podskórną, a to jest bardzo ważne, gdyż musimy kopać na dziewięćset stóp w głąb ziemi.
— Ma pan rację — przyznał inżynier Murchison. — Musimy bardzo skrzętnie omijać potoki podziemne, a jeśli napotkamy źródło, będziemy musieli wypompować je za pomocą naszych maszyn lub też odwrócić kierunek ich spadu. Zresztą nie będziemy tu kopali studni artezyjskiej, gdzie pracuje się właściwie po omacku, zapuszczając sondę i inne narzędzia wiertnicze. Nie, my pracować będziemy pod otwartem niebem z kilofem i łopatą w dłoni, a miną do pomocy i robota nasza musi prędko posuwać się napród.
— To jednak — zauważył Barbicane, — jeśli przez wyniosłość terenu zdołamy uniknąć walki z wodą podskórną, unikniemy poważnych trudności i praca nasza pójdzie tem szybciej Musimy więc wybrać punkt, położony o kilkaset łokci ponad poziomem morza.
— Zupełnie słusznie — odpowiedział inżynier — i o ile się nie mylę, za chwilę znajdziemy się w takim punkcie.
— Chciałbym już widzieć pierwsze uderzenie kilofa — rzekł prezes.
Strona:Z Ziemi na Księżyc w 97 godzin 20 minut.djvu/131
Ta strona została przepisana.