Strona:Z Ziemi na Księżyc w 97 godzin 20 minut.djvu/179

Ta strona została przepisana.

, z taką beztroskliwością, jakby tu chodziło o małą wycieczkę w góry.
— Czy więc ma pan choć jakiś plan tej podróży?
— Doskonały, mój kochany Barbicane, nie pozwól pan, że zrobię mu małą uwagę. Wolałbym moją tę historję opowiedzieć raz jeden tak, żeby wszyscy ją słyszeli, i żeby raz z tem skończyć. Uniknę w ten sposób powtarzania się. Zwołaj więc pan wszystkich kolegów, przyjaciół, całe miasto, całą Florydę, jeśli pan chce nawet, całą Amerykę, a ja gotów jestem rozwinąć mój plan i odpowiedzieć na wszystkie zarzuty. Bądź pan spokojny, ja im odpowiem. Zgadza się pan na to?
Po tych słowach prezes opuścił kabinę i podał do wiadomości tłumu propozycję Michała Ardana. Słowa jego były przyjęte okrzykami radości i zadowolenia. To było najprostsze załatwienie sprawy.
Każdy będzie mógł widzieć i słyszeć bohaterskiego europejczyka. Niektórzy jednak z pośród bardziej up artych nie chcieli opuścić Pokładu Atlanty i spędzili na nim noc. Między innymi pozostał również J.T. Maston, który co chwila i na wszystkie tony wykrzykiwał: — To genjusz, to bohater, a my jesteś-