Strona:Z Ziemi na Księżyc w 97 godzin 20 minut.djvu/187

Ta strona została przepisana.

Złudzenie! Wiecie, co ja myślę o całym tym wszechświecie, który zaczyna się od słońca i kończy na Neptunie? Chcecie poznać mą teorję? Jest ona bardzo prosta. Dla mnie cały wszechświat podsłoneczny jest jednem stałem, twardem ciałem; planety, które go wypełniają, tłoczą się i dotykają wzajem, a przestrzeń, jaka je dzieli, oddzielają tylko komórki najtwardszych składników, jak srebro lub żelazo, złoto lub platyna. Mam więc prawo twierdzić, i powtarzam to z głęboką wiarą, którą i was chciałbym natchnąć, że „odległość jest pustym wyrazem, że nie istnieje ona!“
— Brawo! Słuszne! Hurra! — wykrzyknęli jednym zgodnym chórem zebrani, podnieceni gestem i akcentem mówcy, śmiałością jego wywodów.
— Nie! — wołał głośniej od innych J.T. Maston, odległość nie istnieje!
I uniesiony zapałem, gestykulując zawzięcie o mało nie spadł z estrady; z trudem jednak utrzymał równowagę i uniknął upadku, który byłby go przekonał w brutalny sposób, ze odległość nie jest tylko pustym wyrazem.
Mówca tym czasem dowodził dalej:
— Drodzy przyjaciele, zdaje się, że wyczerpaliśmy tę sprawę. Jeśli nie przekona-