Strona:Z Ziemi na Księżyc w 97 godzin 20 minut.djvu/191

Ta strona została przepisana.

by zrównoważyć ciepłotę i przystosować temperaturę do organizmów podobnych do naszych. Gdy byłbym przyrodnikiem, powiedziałbym mu za wieloma znakomitymi uczonymi, że nasza przyroda w świecie zwierzęcym daje nam przykłady, iż życie rozwijać się może w bardzo różnorodnych warunkach, że ryby żyją i oddychają w środowisku śmiertelnym dla innych zwierząt; że amfibje wiodą dwojaką egzystencję, dość trudną do objaśnienia; że niektórzy mieszkańcy mórz przebywają w najgłębszych warstwach wód i bynajmniej nie ulegają zmiażdżeniu, choć znajdują się pod ciśnieniem 50 czy 60 atmosfer; że niektóre zwierzątka wodne nieczułe na temperaturę, spotyka się jednocześnie w źródłach, bijących wrzącą wodą, jak i w lodach oceanu północnego, że wreszcie przyznać trzeba naturze ogromną różnorodność środków działania, często niezrozumiałą, a jednak rzeczywistą i która wreszcie czyni ją wszechpotężną. Gdybym był chemikiem, powiedziałbym mu, że aerolity, te ciała powstałe bezsprzecznie poza światem ziemskim, wykazują przy analizie niezaprzeczalne ślady węgla i że ta substancja powstawać może tylko z tworów organicznych, a według doświadczeń Reichenbacha musiała być kiedyś sama organizmem zwierzęcym. Wreszcie, gdy byłbym