Jak francuz załatwia sprawy honorowe.
Podczas, gdy prezes i kapitan układali warunki tego strasznego, dzikiego pojedynku, w którym jeden przeciwnik poluje właściwie na drugiego, Michał Ardan wypoczywał po trudach, tryumfu. Było to zresztą dość względne wypoczywanie, gdyż łóżka amerykańskie pod względem twardości mogłyby rywalizować tylko ze stołami marmurowymi lub granitowymi.
Ardan spał więc dość krzepko, przewracał się z boku na bok na serwetkach, które miały służyć za prześcieradła i pocieszał się myślą, iż w pocisku urządzi sobie o wiele wygodniejsze spanie, gdy gwałtowne stukanie do drzwi przerwało mu nagle te marzenia. Od ciężkich uderzeń jakimś instrumentem z żelaza drzwi jęczały głucho i drżały w zawiasach. Jednocześnie słychać było głośne wołanie:
— Otwórz! Na litość Boską otwórz-że!
Ardan nie miał najmniejszego zamiaru uchylać się od spełnienia prośby, tak głośno przytem wypowiadanej. W stał i otworzy! drzwi w chwili, gdy właśnie ustąpić miały pod naciskiem niecierpliwego gościa.