wali się uważnie. Barbicane czekał na odpowiedź kapitana, Nicholl chciał wpierw usłyszeć, co powie prezes.
— A więc, — nastawał Ardan. — Zwłaszcza, że już teraz nie mamy potrzeby obawiać się wstrząśnienia:
— Zgadzam się, — odrzekł uroczyście Barbicane.
Ale kapitan nie dał się wyprzedzić i jednocześnie niemal wyraził swą zgodę.
— Hurra! brawo! vivat! hip! hip! hip! Wołał Michał Ardan, ściskając kolejno ręce obu przeciwników. A teraz, gdy sprawa jest już ostatecznie załatwiona, pozwólcie, że francuskim zwyczajem zaproszę was obu na śniadanie.
Nowy obywatel Stanów Zjednoczonych.
Tego samego dnia cała Ameryka dowiedziała się o zajściu między prezesem Barbicane’m, a kapitanem Nicholl’em, jak również o oryginalnem załatwieniu tej sprawy. Rola, jaką odegrał w tym pojedynku rycerski Europejczyk, niespodziewana jego propozycja, któ-