też samą tylko głowę, od zdjęć naturalnej wielkości, do tak małych, jak znaczki pocztowe.
Podobizn tych odbito zgórą półtora miljona egzemplarzy i Ardan miał sposobność zrobienia ogromnej fortuny, sprzedając rozmaite pamiątki; tak naprzykład za jeden włos z jego bujnej czupryny chciano mu płacić dolara, lecz Ardan odrzucił i te oferty.
Prawdę mówiąc, ta popularność nie była mu przykrą. Przeciwnie. Poddawał się jej chętnie, starał się być uprzejmym z każdym i korespondował z całym światem. Pow tarzano sobie jego dowcipy, robiono je na jego rachunek i podawano za autentyczne, gdyż wiedziano, że rzuca ich takie masy, iż sam nie pamięta.
Ale był on ulubieńcem nietylko mężczyzn, ale i kobiet. Ileż miał on sposobności ożenienia się bogato. Zwłaszcza stare miss, które od lat czterdziestu czekały na męża, po całych dniach i nocach marzyły teraz o nim.
Pewnem jest, że niejedna zgodziłaby się zostać jego towarzyszką, nawet pod warunkiem, by mu towarzyszyć na księżyc. Ale Ardan nie miał najmniejszego zamiaru zaludniać księżyca własnem potomstwem i to w dodatku mieszanem, francusko-amerykańskiej rasy.
Strona:Z Ziemi na Księżyc w 97 godzin 20 minut.djvu/230
Ta strona została przepisana.