Strona:Z Ziemi na Księżyc w 97 godzin 20 minut.djvu/243

Ta strona została przepisana.

i w ciągu 6 dni gaz ogrzewał i oświetlał zaimprowizowany wagon. Nic więc nie brakowało tu z rzeczy niezbędnych, czy nawet służących do uprzyjemnienia życia. Dzięki wrodzonym instynktom Michała Ardana przyjemne łączyło się tu z pożytecznem i gdyby nie brak miejsca, byłby on przerobił to wnętrze pocisku na prawdziwą pracownię artysty. Zresztą myliłby się ten, ktoby przypuszczał że trzej podróżni nie mieli się gdzie poruszać w swej metalowej wieży. Wszak po wierzchnia jej miała 54 stopy kwadratowe i 10 stóp wysokości, co pozostawiało podróżnym pewną swobodę ruchów, w każdym razie nie czuliby się oni lepiej w najlepszym wagonie kolei Stanów Zjednoczonych. Po takiem rozwiązaniu sprawy żywności i oświetlenia, pozostawało tylko zapewnić podróżnym odpowiednią ilość powietrza. Naturalnie powietrze zawarte w pocisku nie starczyłoby na 4 dni dla trzech podróżnych; każdy człowiek zużywa w godzinę całą ilość tlenu zawartą w 100 litrach powietrza. Barbicane, dwaj jego towaszysze i dwa psy, które miano zabrać, potrzebowali na 24 godziny 2400 litrów, czyli około 7 funtów tlenu. Należało więc zmieniać powietrze w pocisku, ale jak? Bardzo prostym sposobem, wynalezionym