Strona:Z Ziemi na Księżyc w 97 godzin 20 minut.djvu/260

Ta strona została przepisana.

ilość zwierząt, choćby zresztą nie wszystkie — po jednym tylko egzemplarzu, gdyż, jak mówił, nie chodziło mu bynajmniej o zaklimatyzowanie na księżycu tak niepotrzebnych stworzeń jak tygrysy, krokodyle lub węże. Nie, ale kilka domowych zwierząt; jak wół, krowa, osieł lub koń, mogłoby nam oddać duże usługi, i ożywiłoby nasz pejzaż.
— Zgadzam się, — odpowiedział prezes Barbicane, ale nasz wagon-pocisk nie jest arką Noego. Trzymajmy się więc granic możliwości.
Wreszcie po długich naradach zgodzono się zabrać wspaniałą wyżlicę, należącą do kapitana Nicholl’a i ogromnego buldoga o niezwykłej sile. Parę skrzyń rozmaitych ziaren uznano za przedmioty niezbędne, gdyby posłuchano Michała Ardana, musianoby zabrać również parę skrzyń ziemi, by mieć gdzie zasiać to ziarno.
O wiele ważniejszą była sprawa pożywienia, gdyż trzeba było przygotować się na to, iż podróżni wylądują na zupełnie bezpłodnej części księżyca. Barbicane rozstrzygnął jednak tę sprawę tak zręcznie, że można było zabrać żywności na cały rok. By uprzedzić zdziwienie czytelnika, zaznaczyć trzeba, iż żywność ta składała się wyłącznie z konserw mięsnych i jarzyn, ściśniętych pod pra-