Strona:Z Ziemi na Księżyc w 97 godzin 20 minut.djvu/30

Ta strona została przepisana.

możnaby skomponować cały alfabet i w ten sposób porozumiewać się z księżycem. Projekt ten nie został urzeczywistniony i do tej chwili nie uczyniono nic dla nawiązania sto­sunków między ziemią i księżycem. Wielkie to zadanie wykonane być może tylko przez genjusz wynalazczy amerykanów, a sposób jest prosty, łatwy, pewny, niezawodny. Chcę go panom przedstawić w paru słowach.
Huraganem okrzyków, grzmotem okla­sków przyjęto słowa prezesa. Nie było wśród zebranych nikogo, kto nie czułby się porwa­nym, uniesionym słowami mówcy.
— Słuchajcie, słuchajcie! — wołano ze wszystkich stron. Gdy wzruszenie ogólne uspokoiło się nieco, Barbicane mówił jeszcze głębszym i bardziej spokojnym tonem.
— Wiecie wszyscy, jak wielkie postępy poczyniła w ostatnich czasach sztuka artyle­ryjska i do jakich świetnych rezultatów mo­gliśmy ją byli doprowadzić, gdyby nie­szczęsny pokój nie przerwał naszej owocnej pracy. Wiecie również, jak potężną jest struktura naszych armat i jaką siłę posiada proch. Wychodząc z tego założenia, posta­wiłem sobie pytanie, czy nie zdołalibyśmy zbudować takiego działa, którego pocisk, drwiąc sobie z przestrzeni, mógłby dolecieć do księżyca?