Strona:Z jednego strumienia szesnaście nowel 380.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

upragnionym celem ich podróży? Nie mają o tem najmniejszego pojęcia. Cóż więc uczynią?
Rzecz prosta. Po długiem, nieruchomem staniu i patrzeniu Esterka ściska obie piąstki i przykłada je do oczu, z których wytryskuje fontanna łez. Mendele naśladuje ją w zupełności, z tą tylko różnicą, że żałośnie i rozdzierająco krzyczeć zaczyna: »Tatuniu!« Esterka, jako starsza, wie dobrze, iż ojciec usłyszeć ich nie może, bo już jest gdzieś daleko, ale matka bliżej. Poprawia więc brata i krzyczy: »Mamuniu!« Z wołaniem tem i z piąstkami przy oczach odwracają się i idą znowu zaułkiem ku domowi...
W tej samej prawie chwili, Szymszel, niewiedzący nic wcale o zgryzocie, która dotknęła dwie jego pociechy, wchodzi do teatralnej garderoby...
Tu pełno, gwarno i ponsowo, bardzo ponsowo. Ponsowość bije szczególniej od Mowszy, malarza szyldów, który przechadza się po garderobie w teatralnym stroju. Barczysty, silny, z nerwami zahartowanymi i muskułami, rozwiniętymi ciężką fizyczną pracą, Mowsza jest daleko mniej wrażliwym od Szymszela. Przytem, jako cesarz filistyński, nie czuje na barkach ciężkiej odpowiedzialności, polegającej na potrzebie obudzenia czci i sympatyi ludu. Wesołym tedy czuje się i pełnym dobrych myśli. Widać odrazu, że stał się duszą przedsięwzięcia całego.
Wygląda też wcale pokaźnie, jak na monarchę wielkiego państwa przystoi. Ubiór jego składa się z ponsowych jak krew szarawarów i takiejże bluzy przepasanej złotym galonem. Złota korona z ponsowymi centkami wieńczy mu głowę, a u pasa wisi pałasz prawdziwy, wyproszony u jakiegoś wojskowego niższej rangi. Mowsza jest cały tak ponsowy, że ktoś nieznający się na rzeczy mógłby mniemać, iż grać on ma rolę średniowiecznego kata.
W gruncie jednak, strój to monarszy i monarszo też wygląda oblicze Mowszy, zaopatrzone we wspaniały, kartonowy nos, wę-