Strona:Z martwej roztoki.djvu/022

Ta strona została uwierzytelniona.

Na tych cmentarzach-uboczach
Pochowane lata me chłopięce.
Jawią się — mam je w oczach —
Radosne ku mnie wyciągają ręce...
Pragną wrócić —
Lecz ja już wrócić nie mogę.
Próżno się smucić —
Czas morzem przeciął drogę.
Żal rozważa: czy były,
Czy tylko duszy się śniły?
Jak oto teraz się śnią.
Czyż nie tętniły krwią?
Pomarły jako dzieci.
W krwi tętnie dziś ich nie czuję.
Tyle przeżyłem stuleci — —

Czas groby zarównuje.