Strona:Z martwej roztoki.djvu/026

Ta strona została uwierzytelniona.

Nie sam tu jestem w pustce.
W uboczy przeciwległej
Niewieścia postać, skulona,
W spłowiałej od słoty chustce,
Dziecko tuląca do łona...

Lata ubiegły,
A ona wciąż trwa w tej pozie,
W deszczu, w zawiei, na mrozie...
Czyli jest próchnem, czy ciałem?
Czy widmem skamieniałem?
Czy pnia żałobnym cieniem?
Czyli to wzroku igrzysko? —

To wiem, że jest cierpieniem
I że mi przez to jest blizką.