Strona:Z martwej roztoki.djvu/120

Ta strona została uwierzytelniona.

NAPRZECIW BURZ...


Zdrewniałoś, serce... Przeciw tych nawałnic fali
Jeden las może ostać się oporem mieczy;
Z żyjących nikto zadość się nie ubezpieczy —
Los tnie... A wieleśmy to już tych fal przetrwali!

Zaiste, wiele przenieść może duch człowieczy —
Jeno serce... ach, serce trzeba mieć twarde, ze stali.
Góra mogił narosłych życiem gdy się zwali — —
Gdy chmurą spadnie przeciężki smutek tych rzeczy...

Trza mieć przeciw nawałom życia serce-krzemień,
O który stalna losu siekiera się zbrusi.
Przeto, o serce! w brus się niezgładzony przemień.

Przed zamachami burz przyziemność jeno kryje.
Siek wichru musi znieść, kto się o górność pokusi.
W przywierzchnie drzewa najsrożej wichura bije.