Strona:Z martwej roztoki.djvu/130

Ta strona została uwierzytelniona.

JASNA DOLINA.


Przeszedłem ciemne puszcze niepokoju,
Potworne lasy trwogi, czarne gęstwie —
Nademną burze huczały o męstwie
I wichry grały o zwycięskim boju.

Sto razy padłem, zemdlon, w krwawym znoju,
A duch okrzepił ciało w niedołęstwie —
Nademną wichry grały o zwycięstwie,
Śniła się oczom dolina spokoju...

Jasna dolina szczęścia... Gród-marzenie,
Jako pielgrzymom prześwięty gród Mekki —
Po bojowaniu długiem — odpocznienie...

Wreszcie!... Dobiegam, jako jeleń lekki...
Przebóg!!... Żebym się był przedtem oślepił...
Wrócić!... Lecz jakiż sen będzie mię krzepił?