Strona:Z martwej roztoki.djvu/148

Ta strona została uwierzytelniona.

— Jakież martwe te cisze...
— Martwe? kto wie...
Wsłuchaj się tylko dobrze... jak się stroszą,
Jak się niewidne z drzewa na drzewo przenoszą.
Cisza ma sowi wzrok i skrzydła sowie...

Jest coś w przelocie jej, co niepokoi —
Choć lata cicho, jak sen, bez szelestu.
Nie czujesz lotu jej, a myślisz: Jest tu...
Jak niespokojna myśl przy tobie stoi.

— Lękam się...
— Czego? duszo...
— Siebie...
— Zapomnij. Spójrz, ile gwiazd na niebie...
Cóż ziemskie zwidy, straszydła —
Chodźmy na mleczną drogę — —
— Podściel mi skrzydła...