to poczęło się w jedenastym roku życia... Ani jego wątła postać, ani wątłe siły nie były w stanie sprostać temu ciężarowi. Upływały dnie, tygodnie; biedak podwajał pracę i wysilenia, a skutek był coraz mniejszy, coraz bardziej opłakany. Listy pani Marji przyrzucały jeszcze ciężaru do brzemienia: «Bóg obdarzył cię, Michasiu, niezwykłemi zdolnościami» — kończyła zwykle matka. Gdy chłopiec odebrał pierwszy raz taki list, chwycił mnie za ręce i, zanosząc się od płaczu, powtarzał:
— Co ja poradzę, panie Wawrzynkiewicz! Co ja mogę poradzić?
Istotnie, jakąż mógł znaleźć radę na to, że nie przyszedł na świat z wrodzoną zdolnością do języków i chwytania udarenija?
Nadeszły dni rekreacji na Wszystkich Świętych — cenzura wcale była nieszczególna; z trzech najważniejszych przedmiotów miał miernie. Na jego najusilniejsze prośby i zaklęcia nie posłałem jej pani Marji.
— Drogi, złoty panie! — mówił, złożywszy ręce. — Mama nie wie, że na Wszystkich Świętych dają stopnie, a do Bożego Narodzenia może Bóg zmiłuje się nademną.
Biedne dziecko łudziło się nadzieją, że jeszcze te złe stopnie poprawi, a co prawda, łudziłem się i ja. Sądziłem, że wdroży się w rutynę szkolną, że przywyknie do wszystkiego, że wprawi się w język rosyjski i nabierze akcentu, nakoniec, że coraz mniej będzie potrzebował czasu do nauki. Gdyby nie te nadzieje, dawno byłbym pisał do pani Marji, przedstawił jej stan rzeczy. Jakoż nadzieje nie zdawały się być płonne. Zaraz po Wszystkich Świętych Michaś dostał trzy stopnie celujące, z których jeden z łaciny. Ze wszystkich uczniów sam tylko wiedział, że od gaudeo czas przeszły dokonany jest: gavisus sum, a wiedział dlatego, że, dostawszy poprzednio dwa celujące, pytał mnie, jak po łacinie: «ucieszyłem się». Myślałem, że chłopak zwarjuje ze szczęścia. Odzyskał humor i zdrowie prawie odrazu. Napisał do matki list, zaczynający się od słów: «Mamusiu najdroższa!
Strona:Z pamiętnika korepetytora.djvu/017
Ta strona została uwierzytelniona.