Strona:Z pennsylwańskiego piekła powieść osnuta na tle życia.pdf/8

Ta strona została uwierzytelniona.
—   4   —

tyle dokazałem, że możesz być przyjęty pomimo żeś jeszcze grynhorn, że....
— Z serca ci dziękuję, ale....
— Nie ma żadnego “ale”. Idziesz?
— Daruj, ale — nie pójdę. Mnie w zupełności wystarcza nasza unia górnicza i nasze gniazdo sokole.. Ja już chyba do śmierci tylko między swoimi będę pracować.
— I między swoimi zdychać w nędzy i poniżeniu.
— A choćby... Ale — nie ma obawy!
— Szczepan mądrzejszy od ciebie. Słuchał mnie i dziś, choć prosty kowal, co ledwie pisać umie, jest majnerem[1] i wpolityce ma pewne widoki, a ty, człowiek inteligentny, przytem silny i zdrów,

  1. Majner — górnik. Helper — pomocnik górnika. Pierwszy pracuje “na akord”; jest w swoim rodzaju kontraktorem. Właściciel kopalni płaci mu od tony wydobytego węgla. Praca takiego górnika w kopalniach amerykańskich ogranicza się do wiercenia dziury w węglowym pokładzie zakładania naboju i “strzelania węgla”. Wynajmowany przez niego helper ładuje go na wózki i płatny jest od wózka. Niektórzy górnicy mają po trzech i więcej helprów. Górnik za cztery do pięciu godzin pracy, zarabia od trzech do pięciu dolarów dziennie, helper za 10 do 12 godzin — dolara i 25 centów do półtora. Na przeszło 100,000 Polaków pracujących w zagłębiu pensylwańskiem, niewiadomo czy piąty procent dochrapał się godności górników.