Strona:Z tajników archiwów dyplomatycznych (stosunki polsko-amerykańskie w latach 1948-1954).pdf/58

Ta strona została przepisana.

marka jako „najbardziej twardego” spośród hierarchów Kościoła katolickiego w Polsce. Jest on jednak skażony kolaboracją. W 1940 r. wydał on list pasterski zalecając swym wiernym, aby spokojnie pogodzili się z okupacją niemiecką. Wiadomo również, że Kaczmarek nie był świadomym kolaborantom niemieckim, lecz czynił to co uważał za najlepszego w bardzo trudnej sytuacji. Stał się on bardziej niż ktokolwiek inny z hierarchów obiektem personalnych ataków ze strony kontrolowanej przez rząd prasy. Z tego też względu mimo jego temperamentu nie jest prawdopodobne, aby został wybrany sukcesorem Hlonda... Nadchodząca wojna między Stanami Zjednoczonymi a Związkiem Radzieckim jest ulubionym tematem kardynała Hlonda”[1].
W memorandum płk Betts następująco przedstawia niektóre myśli biskupa Kaczmarka. „W ciągu całej rozmowy podejmował on jako główny temat zbliżającą się wojnę miedzy Związkiem Radzieckim a Stanami Zjednoczonymi. Zdecydowanie uważał on, że taka wojna jest nieunikniona. Wierzy, że zacznie się ona w najbliższej przyszłości i na tym opiera swoje nadzieje na wyzwolenie Polski i Polaków spod komunizmu. Wybawianie krajów satelickich określił on mianem „moralnego obowiązku” Stanów Zjednoczonych. Uważam, że w tej sprawie jego poglądy odzwierciedlają stanowisko polskiej hierarchii katolickiej. Oto inne poglądy wyrażone przez biskupa.
.....Międzynarodowe żydostwo, zwłaszcza finansjera są związani z rozpowszechnianiem się komunizmu w świecie....
Nie ufa Anglikom, których określa mianem egoistów. Powiedział, że w przeciwieństwie do mądrej polityki ambasadora Lane’a, ambasador brytyjski (Victor Cavendlish — Bentick) starał się go uwikłać w kontakty z polskim podziemiem. Odmówił, nie dlatego, że wiązało się to z wielkim ryzykiem, ale ponieważ przewidywał, że podziemie nie osiągnie nic w latach 1946-47... „Z całą pewnością ambasador brytyjski nie był roztropny”...
....Wyszedłem z tego spotkania pod wrażeniem, zarówno ostrości jego poglądów, jak i parafiańszczyzny — kończy swą relację amerykański attache wojskowy płk T. J. Betts[2].

Prałat Zygmunt Kaczyński zwrócił się do ambasady amerykańskiej, aby Stany Zjednoczone załatwiły mu posadę w jakimś organie ONZ zajmującym się działalnością charytatywną oświatową lub społeczną co dałoby mu „większe poczucie osobistego bezpieczeństwa. Ambasada przekazując to życzenie prałata do Waszyngtonu podkreśla, że prałat dotąd „dostarczał Ambasadzie użytecznych informacji na temat

  1. Central Files: 860C. 404/10-2948. UPA Reel 26.
  2. Tamże.