Strona:Z tajników archiwów dyplomatycznych (stosunki polsko-amerykańskie w latach 1948-1954).pdf/81

Ta strona została przepisana.

W nocie z 3 grudnia 1949 r. adresowanej do Sekretarza Generalnego MSZ, S. Wierbłowskiego Winiewicz podkreślił potrzeby liberyzacji polskiej procedury wizowej. Ambasador wielkorotnie tę sprawę poruszył zwracając uwagę, że pewien liberalizm w udzielaniu wiz na wyjazdy do Polski „dawał nam dotąd jak najlepsze wyniki propagandy”. Zwracał uwagę, że konsulowie notują wypadki czekania powyżej sześciu miesięcy na odpowiedź. W wypadkach wiz dla Polonii chodzi głównie o element robotniczy. Podania o wizy grupy dotyczą głównie okresu letniego, gdyż jest to jedyny okres, w którym robotnik może uzyskać urlop. Osoby proszące o wizy z tej grupy są też bardziej wiązane czasem. Nie mogą ze względu na zależność od pracodawcy dowolnie przesuwać termin wyjazdu. Prośba moja dotyczy szczególnie starannego załatwienia naszych podań o wizy dla takich właśnie osób”[1].
Winiewiczowi wyraźnie zależało na zwiększeniu skuteczności działania placówek, na czele których stał. Domagał się m.in. od centrali zwiększenia swobody publikacji o charakterze informacyjno-propagandowym, zwiększenia swobody dobierania tematów i wydawnictw polskich na terenie amerykańskim. Zabiegał usilnie o nadesłanie z Polski filmów polskich. „W warunkach dzisiejszych — pisał — filmy są naszą najlepszą drogą dotarcia do widza amerykańskiego”[2].
Uskarżał się we wspomnianej wyżej notatce do MSZ na systematyczny spadek liczby pracowników umysłowych ambasady RP w Waszyngtonie. Jeżeli nie liczyć personelu attachatów handlowych, finansowych i wojskowego, szyfrantów i delegata PCK to w 1948 r. stan liczebny pracowników umysłowych ambasady wynosił 28 osób (8 etatowych i 20 kontraktowych) podczas gdy w roku 1950 21 osób (7 etatowych i 14 kontraktowych). „W tym samym czasie zakres działalności i wydajność Urzędu znacznie wzrosły”[3].

Były również przypadki odmowy powrotu do kraju przez pracowników ambasady i konsulatów. Niektórzy czynili z tej decyzji manifestacje polityczne, inni znikali bez hałasu by urządzić siebie i swoją rodzinę w USA lub w innych krajach. „Napięcia w polsko-amerykańskich stosunkach — pisze Józef Winiewicz — nie mogły nie pozostawić śladu na podstawie pracowników ambasady i konsulatów. Trzeba się było liczyć, że załamią one niektóre słabsze charaktery, powodując zmiany w osobowym składzie placówek. Muszę wszakże nadmienić, że pierwsze zmiany w miesiącach po objęciu przeze mnie ambasady spowodowałem sam, zamierzając dobrać sobie pracowników, z którymi chciałem i mogłem współdziałać[4].

  1. Tamże.
  2. Tamże.
  3. Tamże.
  4. Tamże.