nam wcale na zdrowie. Głównymi apostołami tego oportunistycznego koranu są u nas Stańczycy, mieniący się „moralnym rządem“ naszego kraju, i par eccellence konserwatywnym obozem w naszem społeczeństwie. Tymczasem nie masz nic bardziej rewolucyjnego, nic bardziej niemoralnego, i nic więcej zdrowemu rozsądkowi przeciwnego nad zgubny posiew ten; — nie masz zarazem nic mniej utylitarnego i nic bardziej rozkładczego nad siewu tego owoce. Jestto po prostu poświęcenie rzeczy istniejącej i wiadomej t. j. obowiązku, dla rzeczy nieistniejącej jeszcze i niewiadomej t. j. korzyści, o której wartości praktyczny dopiero orzeka skutek, nie dający się z góry obliczyć, i nieznany nam w chwili czynu. Działając tak, przyuczamy społeczeństwo do awantury a nie do drogi obowiązku, rozluźniamy węzły moralnego zakonu, otwieramy na oścież wrota wszelkiej swawoli a nawet i zdradzie, wnosimy w umysły zawichrzenie pojęć, i sprowadzamy moralną i umysłową anarchię, której bezpośrednim a nieuniknionym wynikiem jest rozkład narodu jako spółecznego ciała. Zaprawdę głęboko mądremi są słowa wieszcza, że cel chociażby wzniosły nawet, nie odwszetecznia podłej drogi, a ja z mej strony pozwalam sobie dodać tutaj, że chwila w życiu narodu nic nie znaczy, bo narody żyją wiecznie, i że korzyść chwilowa klęską jest, skoro ją okupujemy transakcyą z sumieniem i poniewierką naszej moralnej wartości! —
∗ ∗
∗ |
Tych to poglądów bronił zawsze „marzyciel-poeta“ i „brząkający dzwonkami dworniś“ w piosnkach tych nuconych w wesołej i smutnej dobie „O zmierzchu