Duch Twój nowy żywot w łono moje sączy;
Już nas nie rozerwie nic i nie rozłączy!
O, jakżem spotężniał tą serca ofiarą;
Na imię mi: Wiara, bo Ty jesteś wiarą!
Nadziemską me łono wezbrało lubością;
Nazywam się: Miłość, boś Ty jest miłością!
Zórz dziewiczych świtem myśli me jaśnieją;
Miano me: Nadzieja, boś Ty jest nadzieją!
Nazywam się: Piosnka, co tęsknych pociesza,
I Myśl, co zapładnia, i Słowo, co wskrzesza!
A choć silny Tobą — patrz, jam wolen pychy!
Cóżem wart bez Ciebie — ja, Twój sługa lichy?
Jam Ci tylko dudka narodu mojego;
On gra, a ja spiewam wedle woli jego!
Wylecę ja teraz — wylecę kolędą,
Gdzie omszonym strzechom stare lipy gędą.
Z siostrą jaskółeczką i z bratem bocianem
Wzlecim, grajki boże, ponad polskim łanem.
Z wiosennym hejnałem i skrzydeł szelestem,
Przelecim po kraju, i powiemy: Jestem!
Gdzie wierzą, gdzie tęsknią w uścisku boleści,
Tam spadniem w gościnę z pieśnią dobrej wieści!
Na pola — na jare — na serca — na czyste
Spłynie pieśń, jak rosy kropelki perliste.