Strona:Z teki Chochlika (O zmierzchu i świcie).djvu/109

Ta strona została skorygowana.

— „Strzedz powinniśmy się egzaltacyi!“
Westchnął tak „Kapucyn“ w ławie swej
Szczędźmy zapał do spraw propinacyi“.
— To wyrzekłszy otarł z oczu łzy.

„Adres? — rzekł graf-rodak“ — tak zasada
Parlamentów od wiek wieka chce,
Jest najlepszym, gdy nic nie powiada“.
To wyrzekłszy ubrał nos w pince-nez.

Na to cała urzędnicza klika,
Tak poważny usłyszawszy głos,
Za przykładem pana namiestnika,
Powsadzała dwuszkiełka na nos.

„Adres nasz niech będzie szczery, polski!“
Samborzanin powie na to śmiało;
W kącie zbudził się szlachcic podolski,
I zawołał: “A słowo się stało!“

1877.