Strona:Z teki Chochlika (O zmierzchu i świcie).djvu/126

Ta strona została przepisana.

Dom wyprawiał go pacierzem,
I żegnano go szkaplerzem;
Zaś by mężnie i wesoło
Rycerz czartu stawił czoło,
I szedł na śmierć jakby w tany,
Napełniano roztruhany,
Do husarza żegnanego,
Przepijając strzemiennego!

Dziś czas inny! Już z tej chaty
W świat nie spieszy huf skrzydlaty
W jasnej tęczy chorągwianej,
Aby w taniec pójść z pogany,
I strumieniem krwi gorącej
Świadczyć myśli w nas żyjącej;
Ale prawdy — prawdy święte
W węgły chaty tej zaklęte,
Żyją wiecznie, — „bo nie z cegły
Dom ten stawiał wiek ubiegły,
I duch był tu budowniczym,
I nie zaćmić prawd tych niczem!

Owoż prawdom onym wiecznym,
Nieśmiertelnym, a słonecznym
Trza świadectwo złożyć ninie,
W trudnej próby tej godzinie;
Trza, husarze Polski ducha!
Od pokusy bronić ucha,
I nie wierzyć czarta zdradzie,
Gdy u stóp wam skarby kładzie,