Strona:Z teki Chochlika (O zmierzchu i świcie).djvu/169

Ta strona została przepisana.

I byłem Panie — przyznaję to z bolem —
Wszystkich nadziei tych widnym symbolem,
Bom w tęczy zawsze rozpalał stuwzorej
Urocze mojej tkaniny kolory,
Ilekroć błyśnie lepszej doli hasło,
Które jak słoma — buchnęło i zgasło,
Grubsze do koła roztaczając cienie,
I w cięższe duchy nurzając zwątpienie!

Więc niech to wcale nie dziwi Waszmości,
Że nie mam dawnej barw moich świetności,
Że od zawodów tych, i od tych wspomnień
Przygasł zupełnie tęczy mojej płomień,
I żem dziś szary, tak jak zgrzebne płótno;
Nie dziw: pamiętam wiele — więc mi smutno!

5. 9. 1880.