Strona:Z teki Chochlika (O zmierzchu i świcie).djvu/202

Ta strona została przepisana.
MNOHAJA LITA!
Wiersz napisany z powodu wyboru Teofila Merunowicza na posła z mniejszych posiadłości lwowskiego okręgu.

Choć nasz samorząd idzie jak po grudzie,
Jednak ja powiem, że się kształcą ludzie,
I, że jak kropla deszczu, co przewierca
Pokład granitu, wnika zwolna w serca
Posiew swobody, — i mimo podmuchy
Zawistnych mocy, zapuszcza już w duchy
Wiośniane kiełki, na ludu ugorze,
Gotując Polsce — przyszłe żniwo Boże!

Już dziś ten kmiotek, którym nakształt frygi
Kręciły Jura Świętego intrygi,
Wo imia miahkich, ili twiordych znaków,
Każąc mu stronić od braci Polaków; —
Już dziś ten kmiotek — powtarzam — co wczora
Zawistnem okiem patrzał w stronę „dwora“,
Odwraca ucha od podszeptów zdrady,
Co pchnąć go chciała w Żeleźniaka ślady,